Łagodne spojrzenie na stres partnera

Pracownia psychologiczna Lorem Lab | Psychologia Poznań

Łagodne spojrzenie na stres partnera

O pożytku z (innego) rozumienia drugiej osoby – artykuł Marty Maciąg

Self-reg to metoda, za pomocą której rozumiemy stres i pomagamy uczyć się zarządzać poziomami energii i napięcia. Stres tutaj jest pojmowany jako wszystko to, co wymaga wydatkowania energii. W tym cyklu wpisów odnoszę się do stresu, który odczuwamy w relacjach z drugim rodzicem, bez względu na to, czy jesteśmy z nią lub nim w związku partnerskim czy nie.

Pierwszy krok – „Spójrz inaczej” – dotyczy tego, jak widzimy sens zachowań, które nas stresują w relacji. Każdy z nas nieco inaczej nadaje znaczenie zachowaniom drugiej osoby, bo kierujemy uwagę na różne rzeczy, co innego jest dla każdego z nas ważne. Co prawda, gdy wchodzimy w związek, często wydaje nam się, że nasza wyjątkowa więź powoduje, że możemy albo rozumieć się bez słów albo nasz partner rozumie nas jak nikt inny na świecie… Z czasem napotykamy jednak rożne trudności, rozczarowania i uczymy się, że tych rozbieżności może być wiele. Aby je rozwiązywać lepiej, warto zacząć od… własnych oczu :-). Tu kilka podpowiedzi, jak spoglądać inaczej na partnera. Skorzystaj z nich, uważnie odpowiadając na kolejne pytania postawione w tym krótkim tekście.

OCZEKIWANIA i WYBRANKA/-EK

Kiedy John Steinback dawał rady na temat sztuki pisania powieści, podpowiadał, by: “Spróbuj zrozumieć człowieka, jeśli zrozumiesz Innego, będziesz dla niego życzliwy. Poznanie człowieka nigdy nie prowadzi do nienawiści i prawie zawsze kieruje w stronę miłości” (tłumaczenie własne). 

Jego wskazówka brzmi inspirująco nie tylko dla powieściopisarzy, ale… W ilu sytuacjach codziennych, w pośpiechu lub natłoku myśli, kierujemy się wyłącznie chęcią zrozumienia drugiej osoby? Dostrzeganie stresorów, które utrudniają tę chęć rozumienia, jest tym, o co chodzi w procesie Self-Reg.

Większość trudnych sytuacji bierze się z braku czasu lub poczucia przeciążenia oczekiwaniami lub obowiązkami. Zresztą oczekiwań wobec partnerów mamy dzisiaj nieco więcej niż kiedyś. Chcemy, by nasz małżonek lub partnerka byli nie tylko współorganiztorami życia, wsparciem finansowym, drugim rodzicem i towarzyszem niedoli w trudnych sytuacjach, ale i wielką inspiracją do dalszego rozwoju, najlepszym przyjacielem i dobrym kochankiem. Ta wielość oczekiwań wobec jednej osoby może dość łatwo stać się źródłem rozczarowania, gdyż jest wiele obszarów, gdzie możemy czuć niedosyt lub zawód. A codzienność dostarcza wiele pozornie nic nieznaczących sytuacji, przez które to one wychodzą na pierwszy plan. Lubimy wtedy obwiniać drugą osobę, narzekać na nieprzyjazne okoliczności, podkreślać jak to ‚zawsze wiedziałam, ze tak będzie’ – generalnie odwracać uwagę od nas samych. Innym spojrzeniem na partnera w codziennej rutynie może być więc odpowiedź na pytanie:

Pytanie nr 1: Dlaczego to zachowanie partnera jest dla mnie przykre lub trudne? Dlaczego teraz je tak odbieram?

ŁAGODNOŚĆ i FOCHY

Brytyjski filozof i założyciel The School of Life Alain de Botton podpowiada nam, czerpiąc z dorobku psychoanalizy, że można łatwo dostrzec, że rzeczy, które nas irytują najbardziej u partnera, mogą odzwierciedlać pewną jego słabość z dzieciństwa. Gdy byliśmy mali, wyrobiliśmy sobie pewien sposób reagowania na stresujące sytuacje, które w dorosłym życiu, jeśli pozostają bez zmian w naszym zachowaniu, mogą być zupełnie nieodpowiednie, a nawet kłopotliwe. Na przykład bałaganiarstwo u partnera, gdy był dzieckiem, mogło być wyrazem buntu wobec kontrolującego rodzica. Albo jego skłonność do wydawania pieniędzy lekką ręką jest reakcją na niestabilność finansową jego rodziny, która towarzyszyła mu w trakcie dorastania. Może też robi tzw. fochy, gdyż tak bardzo boi się, że zostanie źle odebrany lub rozumiany w swej reakcji, że woli nie mówić nic?

Każdy z nas ma takie indywidualne skłonności czy dziwactwa, przez które codzienne życie z nami może być trudne. Będąc w związku z drugą osobą, poznajemy wzajemnie różne nasze oblicza i słabości. Często znamy swoje historie, także te trudy z dzieciństwa: o tym, co było przykre, nie do zniesienia. I możemy z tego skorzystać – tym razem na pożytek dla naszej relacji.

Zapraszam Was więc, aby częściej lub czasem po prostu, spojrzeć na swojego partnera łagodnym spojrzeniem. Nie chodzi o to, by nagle, siłą woli, polubić to, co nam przeszkadza w drugiej osobie. Jednak, by naszemu myśleniu o konflikcie, szczególnie, gdy dotyczy spraw, które pojawiają się regularnie w naszym wspólnym życiu, towarzyszyło pytanie: dlaczego? Dlaczego tak się zachowujesz? Dlaczego teraz tak się zachowujesz?

I gdy po raz siódmy w tygodniu zobaczysz porozrzucane skarpetki nie tylko dzieci, ale i męża, możesz – zamiast wyrażenia pretensji – przeznaczyć chwilę, by zadać to pytanie. Sobie lub jemu. A jeśli Twoja partnerka po raz kolejny kupiła buty, które postrzegasz jako zbędną, kolejną parę, możesz – zamiast comiesięcznego wykładu na temat rachunków – zapytać ją, jak to było, gdy miała jedną parę butów i zazdrościła koleżankom. Są sytuacje, w których trzeba skonfrontować się z partnerem. Ale nawet w takiej sytuacji lepiej jest znać powody drugiej osoby, dla których postępuje tak, a nie inaczej.

Pytanie nr 2: Dlaczego teraz zachowujesz się w ten sposób?

PRZYCHYLNOŚĆ i PUSTA SZKLANKA

Osoby pomagające, które stosują metodę samoregulacji, podkreślają, jak ważne jest to, by rozumieć nasze (przede wszystkim bliskie) relacje nie w kategoriach samokontroli (czyli jakby według zasady “gdybyś tylko chciał, to byś się zmienił”), a raczej przez soczewkę zrozumienia położenia drugiej osoby (czyli jakby według zasady “o, tym zachowaniem pokazujesz swój stres”). Wtedy przechodzimy od przekonywania do naszej – słusznej, jak nam się zdaje – drogi do spotkania się z drugą osobą, w której konflikt przykłada się do… rozwoju. Was obojga i Waszego związku. Zetknięcie dwóch różnych punktów widzenia to niekoniecznie różnice nie do pogodzenia, ale możliwość wyboru jednej z dróg lub utworzenie trzeciej.

Kłopot w tym, że często, szczególnie jeśli temat przewodni kłótni przewija się od jakiegoś czasu, podchodzimy do sprawy i naszego partnera z takim nastawieniem, które w pierwszej kolejności wyszukuje zagrożeń. Czyli patrzymy przez pustą połowę przysłowiowej szklanki. Jak radzi amerykańska psychiatra Madelaine Castellanos, możemy wyćwiczyć nasze pozytywne relacyjne zniekształcenie. Wyobraź sobie, że wracasz do domu lub idziesz na spotkanie z drugim rodzicem i zamiast zastanawiać się, co złego czeka Cię za chwilę w tej interakcji, możesz przywołać 3 przyjemne chwile, których doświadczyłeś z tą osobą. Albo przypomnieć sobie najwartościowszą dla Ciebie cechę, za którą tę osobę podziwiasz lub lubisz.

To bardzo rozsądne, by przed negocjacjami przygotowywać różne, w tym niepomyślne, scenariusze. Ale co mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy w bliskiej ważnej relacji, nawet wobec różnych poglądów na daną sprawę, założyli różową soczewkę w okulary, przez które patrzymy na partnera? Zachęcam Was do eksperymentu, aby kolejnego razu, gdy będziecie wracać z pracy lub gdy będziecie czekać na spotkanie z drugim rodzicem, zadać sobie pytanie: “A gdybym miał(a) dziś myśleć tylko o tym, co pamiętam o Tobie dobrego?”. Niekoniecznie zmienimy zdanie o tych cechach drugiej osoby, których nie lubimy, ale może łatwiej będzie nam z nimi wytrwać?

Pytanie nr 3: Co dobrego mogę pomyśleć teraz o Tobie?

ZACIEKAWIENIE i KONTROLA

W wspólnym wychowaniu dzieci ważnym pytaniem bywa tzw. konsekwencja rodzica oraz spójność podejść dorosłych do dzieci. Różnice w poglądach dotyczących rodzicielstwa są częstą przyczyną konfliktów w domu. Aby zmienić ich znaczenie, zapraszam Was do ciekawości sposobem, w jaki rozwiązujecie konflikty na ten temat.

Dr Stuart Shanker, twórca podejścia Self-Reg, twierdzi, że każdy z nas stosuje różne style czy strategie rodzicielskie. Odwołuje się do stylów autorytarnego, opartego na autorytecie i przyzwalającego. Według niego używamy ich naprzemiennie, choć każdy z nas jest bardziej sprawny w jednym z nich, szczególnie w sytuacjach dla nas stresujących szukamy kontroli, by zredukować swój dyskomfort. Czasem nie czujemy, by sytuacja wymagała pokazywania, kto rządzi i zachowujemy się inaczej. Badania naukowe pokazują, że zarówno styl autorytarny, jak i przyzwalający może mieć bardziej (niż oparty na autorytecie) szkodliwy wpływ na dzieci.

Z tego punktu widzenia więc ważne jest, na ile znamy nasze punkty zapalne, w których chętnie sięgamy po władzę wobec innych oraz jak zachowujemy się w sytuacjach, gdy tę władzę próbujemy egzekwować. Co do rozpoznania punktów zapalnych, ważne będzie więc pytanie: kiedy czuję dyskomfort, w jaki sposób sięgam po kontrolę? Jak to robi mój partner? Z kolei pytanie o nasze zachowanie w sytuacji przejmowania kontroli zabrzmi: czy biorę odpowiedzialność za moje zachowanie i emocje, kiedy spotykam się z odmiennym od mojego punktem widzenia? Czy robi to mój partner?

W sporach w rodzinie o to, jak być rodzicem, nie chodzi o to, kto ma rację, ale jak reagujemy na ewentualne różnice zdań na ten temat. Na ogół jeden z rodziców chce przekonać drugiego, że ma rację. To, co może wpłynąć pozytywnie na atmosferę, a tym samym na relacje w rodzinie, jest sposób, w jaki to rozwiązujecie. W tych trudnych rozmowach warto stosować zasadę XYZ: “Kiedy jest sytuacja X, czuję się Y i zachowuję się Z”. Na przykład: “Kiedy widzę, że krzyczysz na dzieci, boję się o nie i zaczynam Cię atakować”. W ten sposób wyrażasz swoje uczucia i obawy, informujesz partnera skąd bierze się twoja reakcja i unikasz narzucania swojego podejścia do tego, jak być rodzicem. Uruchamiasz ciekawość, a może i rozmowę między Wami, która pozwoli lepiej zrozumieć Wam siebie nawzajem. To zupełnie naturalne, że macie różne poglądy na temat rodzicielstwa. W sumie trudno wyobrazić sobie sytuacje, gdy obopólna zgoda panuje zawsze.

Pytanie nr 4: Jak pokazuję, że odczuwam tzw. negatywne emocje? Po czym poznaję, że mój partner je odczuwa?

Reakcje na stresy związane z relacją postrzegamy jako automatyczne, pod hasłem “taki/-a już jest” i “tak już mam”. Jeśli zakładamy, że ktoś (my lub partner/ka) lub sytuacja są nieodwracalne i dane raz na zawsze, trudno dziwić się, że utknęliśmy, że trudno sobie poradzić.

To, co może pomóc poradzić sobie ze stresem wynikającym ze związku z drugim rodzicem, to świadomość, że możemy na problemy spojrzeć inaczej. Nowe rozwiązania trudnych sytuacji mogą pojawić się w wyniku nowego na nie spojrzenia.

 

Dodaj komentarz